Start Witamina B-17 - przedruki Książka Świat bez raka
PDF Drukuj Email

 

Mieszkańców Zielonej Góry i okolic
Zapraszamy
do naszego sklepu

Internetowy Sklep Naturalna Medycyna Zielona Góra
Wszystkich zapraszamy do sklepu internetowego
www.sklep-naturalna-medycyna.com.pl

"Pestka z moreli zawiera witaminę B17, która leczy nowotwór w 100 proc. przypadków, nawet jego najbardziej złośliwe odmiany" – twierdzi dr Ernesto Corntrerasa, który w swojej klinice wyleczył z raka wiele tysięcy pacjentów.



Dzięki uprzejmości księgarni internetowej
www.dobreksiazki.pl

publikujemy przedruk ze strony
www.dobreksiazki.pl/b12239-swiat-bez-raka-opowiesc-o-witaminie-b17.htm
gdzie można kupić książkę Edwarda Griffina

Świat bez raka Opowieść o witaminie B17

Świat bez rakaAutor przedstawia dowody świadczące o tym, iż rak jest chorobą wynikającą głównie z braku w diecie ludzi współczesnych podstawowego składnika pokarmowego, podobnie jak w przypadku szkorbutu czy pelagry. Tym składnikiem jest witamina B17. W formie oczyszczonej B17, stosowanej w terapii raka znana jest pod nazwą letril.

Medycyna ortodoksyjna nie uznaje powyższej teorii nt. przyczyny raka. Urząd ds. Żywności i Leków, Amerykański Związek Medyczny oraz Amerykańskie Stowarzyszenie Raka okrzyknęły ją wręcz oszustwem i szarlatanerią. Niemniej wydaje się, iż przedstawiane w tej książce fakty stanowią rozwiązanie tajemnicy, którą jest rak, przynajmniej w pewnym zakresie.

Dlaczego ortodoksyjna medycyna wypowiedziała wojnę terapii letrilem? Autor niniejszej książki uważa,że odpowiedzi na to pytanie należy szukać nie w nauce, lecz w polityce uprawianej przez środowiska medyczne. Wojna z letrilem ma swoje źródło w nieznanych szerzej ekonomicznych dążeniach ludzi rządzących lekarskim establishmentem. W rzeczywistości okazuje się, że polityka stojąca za terapią raka jest bardziej złożona niż sama o nim nauka.

Książka Świat bez raka zawiera dowody potwierdzające pewną szczególną teorię o raku: teorię mówiącą, że jest on chorobą spowodowaną niedoborem w diecie. W myśl tej tezy zewnętrzną jego przyczyną nie są bakterie, wirusy czy też nieznane toksyny. Powoduje go przede wszystkim brak określonej substancji w diecie człowieka współczesnego. Jeżeli owa teoria jest prawdziwa, to leczenie raka oraz zapobieganie powinno być proste: trzeba wprowadzić ową substancję z powrotem do naszych posiłków — substancję nota bene tanią i łatwą do uzyskania.

Ta teoria jest wielce obiecująca: może dać nam świat bez raka - i to bardzo szybko, a nie "kiedyś, za jakiś (bliżej nieokreślony) czas". Jednocześnie pozwoliłaby przeznaczyć wydawane obecnie na badania i leczenie raka miliardy dolarów na inne cele.

Oznaczałoby to, rzecz jasna, że ponad milion dobrze opłacanych specjalistów zatrudnionych przy badaniach raka, jego leczeniu i pozyskiwaniu na to funduszy utraci pracę. Do tych właśnie ludzi zwróciliśmy się o fachową opinię na temat letrilu, podstawy dietetycznej terapii raka — i tu właśnie, drogi Czytelniku, sprawa robi się naprawdę interesująca.

Nie powinno raczej dziwić, że owi eksperci odrzucili teorię niedoboru pokarmowego jako powodu raka. Nie byli nią zainteresowani i nic ciekawego w niej nie znaleźli. Dlaczego? Ano dlatego, że świat bez raka oznaczałby dla nich brak pracy, inaczej mówiąc — pozbawiłby ich środków do życia. Świat bez raka zniszczyłby również ich reputację, reputację ekspertów w dziedzinie leczenia raka. Pomyślmy tylko! Lek na raka, odnaleziony w nasionach owoców, a nie w laboratoriach naukowych, w dodatku odkryty przez ludzi pracujących bez finansowania ze strony państwa i mnóstwa budzących szacunek dyplomów naukowych na ścianach gabinetów!

Dlatego zorganizowana, tradycyjna medycyna Zachodu postanowiła przemówić: letril to oszustwo, szarlataństwo, a leczenie raka letrilem jest terapią, której skuteczności "nie udowodniono".

G. Edward Griffin jest pisarzem, zajmującym się również produkcją filmów dokumentalnych. Jego nazwisko znajduje się na liście Who's is Who in America. Griffin słynie z wyjątkowego talentu do przedstawiania trudnych zagadnień w sposób zrozumiały. W swoich filmach i książkach poruszał rozmaitą tematykę: od Systemu Rezerwy Federalnej poprzez zagadnienia bankowości międzynarodowej, archeologii, historii starożytnej, działalności wywrotowej w USA do nauki i polityki terapii raka.

Film
Świat bez raka. Opowieść o witaminie B-17 znajdziesz na naszej stronie
Tutaj >>>

Fragment książki

PRZEDMOWA
Problem walki z rakiem można porównać do sceny teatru. Otóż od czasu pierwszego, amerykańskiego wydania tej książki na tej scenie rozgrywa się swego rodzaju dramat. Oczywiście większość aktorów tych spektakli ustąpiła miejsca swoim dublerom, lecz fabuła dramatu nie zmieniła się do dziś. Jaka zatem ona jest?

Każdego roku tysiące Amerykanów wyjeżdża do Meksyku i Niemiec, by przejść terapię letrilem. Dzieje się tak, bowiem letril został praktycznie zakazany w Stanach Zjednoczonych. Większość tych pacjentów dowiedziała się, że cierpi na raka i że ma przed sobą co najwyżej kilka miesięcy życia. Mimo to niewiarygodna wręcz liczba tych ludzi wyzdrowiała i do dziś cieszy się pełnią życia. Jednakże FDA, AMA, Amerykańskie Stowarzyszenie Raka oraz ośrodki badań nad rakiem wciąż powtarzają z uporem, iż letril to oszustwo. Według tych instytucji  ludzie leczący się letrilem, zawdzięczają zdrowie „spontanicznej remisji" raka... lub wręcz nigdy nań nie chorowali!

Jeżeli ktokolwiek leczony letrilem umrze, rzecznicy ortodoksyjnej medycyny od razu krzyczą: „Widzicie? Letril nie działa!" A choć jednocześnie każdego roku setki tysięcy chorych na raka umiera po operacjach onkologicznych, naświetlaniu i chemioterapii — to nadal uważa się, że terapie te są "bezpieczne dla zdrowia i skuteczne".

Przeciętny amerykański pacjent wydaje na terapię letrilem od 5000 do 25000 dolarów. To dużo pieniędzy, lecz w porównaniu z kosztami konwencjonalnego leczenia są to po prostu grosze. Niemniej ortodoksyjni lekarze nigdy nie przepuszczą okazji, by twierdzić że specjaliści stosujący terapię letrilem to chciwi szarlatani i oszuści, bogacący się na ludziach chorych i przerażonych wizją raka.

To wręcz klasyczny sposób — zarzucić oponentowi dokładnie to, co czyni samemu. Za normalny uważa się dziś taki oto obrazek: stare małżeństwo Wdaje oszczędności życia klinice onkologicznej oraz rzeszy lekarzy i techników medycznych w złudnej nadziei, że ocalą chorego współmałżonka. Czasami taka para musi sprzedać dom, by pokryć koszty leczenia. Najbardziej jednak bulwersującym jest fakt, iż w większości przypadków lekarze z góry wiedzą, że terapia przyniesie jedynie krótkotrwałą poprawę zdrowia. I bardzo rzadko zdarza się, by wspomnieli o tym zdrowemu współmałżonkowi.

Dlatego gdy zdarzy się państwu usłyszeć z ust rzecznika ortodoksyjnej medycyny zarzuty pod adresem "tych chciwych, obmierzłych terapeutów od letrilu", poczekajcie aż skończy i pójdzie na parking, by pojechać do domu. Prawdopodobnie odjedzie swoim nowym jaguarem.

Kontrowersje wokół letrilu narosły już w latach 70., lecz różnica między tamtym czasem a obecnym polega na jednej rzeczy: dziś media nie interesują się tym tematem. Brak doniesień o letrilu i wspomnianych wyżej kontrowersjach sprawia fałszywe wrażenie, iż letril już wcale nie cieszy się popularnością. Nic bardziej błędnego — liczba pacjentów lecząca się tym środkiem idzie co roku w tysiące.

Sugerowano nawet, że media zignorowały temat letrilu dlatego, iż po wielu artykułach i enuncjacjach prasowych w całych Stanach stał się bardzo popularny. Ludzie postanowili spróbować terapii letrilem — i to pomimo negatywnych opinii! W końcu skoro lekarze powiedzieli im, że niedługo umrą, to czym mogli jeszcze zaryzykować? Właśnie dlatego powstały kliniki leczące letrilem w Meksyku. Kolejnym powodem dla którego media ignorują letril może być fakt, że w tej sprawie nie mówi się nic nowego. Ponownie pojawiające się wokół letrilu polemiki są jedynie powtórzeniem sporów i walki argumentów, które już kiedyś miały miejsce.

Weźmy przykład z roku 1977: rodzice niemalże uprowadzili własne dziecko do Meksyku - po to, by władze stanu Massachusetts nie zmusiły go do chemioterapii. Ich syn, Chad Green, chorował wtedy na białaczkę, zaś jego rodzice postanowili leczyć go terapią dietetyczną. Ten przypadek to przykład ceny, jaką Amerykanie płacą za umożliwienie rządowi decydowania o tym, co jest najlepsze dla nich i ich rodzin. Bowiem kiedy pewne grupy interesu urosną w siłę na tyle, iż decydują o przepisach państwowych, to właśnie one, a nikt inny, zmuszają nas do robienia tego, co im się podoba. Oczywiście "w imię naszego dobra".

Przypadek Chada Greena trafił na pierwsze strony gazet i do najważniejszych wiadomości w telewizji i radiu. Niestety wielu, naprawdę wielu innym dzieciom, które spotkał podobny los amerykańskie media nie poświęciły już tyle uwagi. I tak w 1999 roku Jamesowi i Donnie Navarro lekarze oznajmił iż ich 4-letni syn Thomas ma złośliwego guza mózgu. Guza usunięto operacyjnie. Wynik: Thomas stracił mowę i wzrok, a także nie mógł chodzić. Kiedy lekarze oznajmili państwu Navarro, że dziecko będzie musiało trafić na chemioterapię i naświetlania, rodzice postanowili poczytać fachową literaturę medyczną. Odkryli, iż chemio i radioterapia najprawdopodobniej jeszcze bardziej upośledziłaby mózg Thomasa - i raczej nie byłoby mowy o dłuższym przeżyciu dziecka. Państwo Navarro postanowili wypróbować inne terapie raka - tak zwaną terapię antyneoplastonami, przeprowadzaną w Instytucie Badawczym Stanisława R. Burzyńskiego w Houston. Wtedy do sprawy wtrąciła się FDA: zabroniła dr. Burzyńskiemu leczyć chłopca zanim ten nie przejdzie chemio i radioterapii.
Pan Navarro tłumaczy całą tę sytuację:
- FDA nie rozumie, że jeżeli zgodzimy się leczyć Thomasa w tak niszczycielski sposób, to prawdopodobnie nie będzie sensu leczyć go później.
Kiedy James Navarro nie zgodził się z zaleceniami lekarzy, zaczął otrzymywać nieprzyjemne telefony od personelu szpitala. Jeden ze szpitalnych onkologów groził nawet podaniem pana Navarro do sądu stanowego. Jednakże ten nie ustępował, więc ów onkolog zwrócił się do agencji ds. opieki nad dziećmi i oskarżył oboje rodziców o molestowanie dziecka.

W roku 1980 słynny aktor Steve McQueen również trafił na pierwsze strony gazet: udał się do Meksyku, gdzie zamierzał leczyć się za pomocą letrilu oraz innych terapii alternatywnych. Kiedy cztery miesiące później zmarł - po zabiegu chirurgicznym - prasa amerykańska miała wtedy używanie, wmawiając Amerykanom, że letril wcale nie pomógł McQueenowi.
Jakimś dziwnym trafem media zapomniały wyjaśnić, że McQueena wyleczono z raka letrilem, zaś w jego podbrzuszu pozostał jedynie nieszkodliwy guz. (Większość guzów składa się z tkanki rakowej i nieszkodliwej.) Po terapii McQueen tryskał zdrowiem. Postanowił usunąć ów guz w celach estetycznych, by go nie szpecił. I to właśnie komplikacje pooperacyjne zabiły McQueena - a nie rak. W największych dziennikach ani słowem nie wspomniano o wyleczeniu raka. Miliony Amerykanów pod wpływem tych informacji uznały, że letril to kolejne hochsztaplerstwo. To zjawisko jest typowym przykładem nastawienia mediów, które stało się immanentną częścią polityki uprzedzeń wobec letrilu - uprzedzeń, które trwają do dziś.

Najlepszym przykładem takiego zjawiska są tak zwane "prace naukowe", które przeprowadzono w największych amerykańskich ośrodkach badań nad rakiem. Miały one ustalić, czy letril działa, czy też jest wyłącznie oszustwem. Udział w nich wzięły Mayo Glinie oraz Memoriał Sloan-Kettering -cancer Center. Dane z owych badań rażą dowodami manipulacji tak wyraźni i wymownymi, że postanowiłem poświęcić im cały rozdział tej książki,  Jeżeli nie chcecie przeczytać tej książki — przeczytajcie chociaż ten rozdział, z pewnością po jego lekturze pogląd czytelnika na uczciwość amerykańskich łam medycznych zmieni się diametralnie. Niemniej prace z Mayo i Sloan-Kattering są jedynie kontynuacją pseudonaukowych badań podejmowanych bronie interesów zrodzonych jeszcze na początku lat 70 pomimo, iż zdarzyło się wiele od pierwszego wydania tej książki, historia w niej opisana w zasadzie się nie zmieniła. Kolejne wydania wymagały zaskakująco niewielu poprawek czy dopisków — a to bardzo zła informacja zwłaszcza jeżeli chodzi o wolność wyboru terapii raka.

Letril — z tym słowem po raz pierwszy spotkałem się latem 1971 roku. Wtedy to nieżyjący już dr John Richardson i ja spędzaliśmy krótkie wakacje w stanie Oregon, starając nacieszyć się pięknem tej krainy. Piszę "starając się", bowiem drogi mej pamięci pan doktor, będąc wyjątkowo silną osobowością, przywiózł ze sobą sporą aktówkę. I nie miał w niej wcale drobnego sprzętu wędkarskiego. Zawierała ona nieskończone ilości listów, dokumentów badawczych i książek, a wszystkie na jeden temat: "L-mandelonitrylo-betaglukuronizydy w terapii raka u ludzi".

Z początku tematyka ta była dla mnie równie interesująca, co opisy badań naprężeń wewnętrznych w konstrukcji mostów kratownicowych. Oczywiście oba te zagadnienia z pewnością fascynują lekarzy i inżynierów, których zawody łączy ze sobą zamiłowanie do pełnych zawiłości szczegółów odnośnych teorii i wzorów. Mnie nieskończenie bardziej ciekawiły gęste, zielone lasy i bulgoczące strumienie Oregonu i jestem pewien, że moje zniecierpliwienie stawało się coraz bardziej widoczne. Mój towarzysz zanudzał mnie jednak z uporem godnym buldoga, który ucapił siedzenie czyichś spodni. Doktor koniecznie chciał, bym przeczytał wstępny szkic artykułu, który przygotowywał do publikacji w czasopismach.

Czytając rękopis po raz pierwszy, zdałem sobie sprawę z pewnej istotnej rzeczy: pomimo, iż było dość dowodów na to, że terapia witaminami skutecznie zwalcza raka, to istniały jakieś moce, które usilnie dokładały starań, by nikt się o tym nie dowiedział. Zareagowałem tak, jak każdy normalny człowiek — zapytałem doktora sceptycznie:
- Kim są ci oni, John? Na Boga, komu zależy na tym, żeby ukrywać lekarstwo na raka?
Zdawałem sobie sprawę, że ten temat mnie wciągnął. Byłem wtedy jeszcze pełen wątpliwości, niemniej już kroczyłem ścieżką, która doprowadziła mnie do odkrycia jednej z najbardziej niezwykłych historii XX wieku. Dlatego ambitnym celem tej książki jest przedstawienie Wam owej historii oraz próba znalezienia odpowiedzi na pytanie:
"Kim są ci oni, John?"

Świat bez raka
Spis treści:
PRZEDMOWA
CZĘŚĆ PIERWSZA: NAUKA A TERAPIA RAKA /15
Rozdział 1. Syndrom Watergate /17
Rozdział 2. Ludobójstwo na Manhattanie / 32
Rozdział 3. Jabłuszko codziennie / 47
Rozdział 4. Test rozstrzygający / 55
Rozdział 5. Rak: fala życia / 64
Rozdział 6. Jak to działa / 73
Rozdział 7. Cyjankowy terror /81
Rozdział 8. Letrilowe „oszustwa" / 89
Rozdział 9. „Nieudowodnione" działanie leków / 97
Rozdział 10. Leki na raka o „udowodnionym działaniu" / 115
Rozdział 11. Nowy rodzaj zabójstwa /128
Rozdział 12. Statystyka / 141

CZĘŚĆ DRUGA: POLITYKA A TERAPIA RAKA /149
Rozdział 13. Kartele - ucieczka przed konkurencją /151
Rozdział 14. Monopol absolutny /164
Rozdział 15. Gry wojenne /172
Rozdział 16. Spisek /187
Rozdział 17. Grupa Rockefellera / 200
Rozdział 18. Recepta na dobroczynność / 210
Rozdział 19. Kto płaci...?/221
Rozdział 20. ...i kto wymaga? / 228
Rozdział 21. Płatna protekcja / 234
Rozdział 22. Arsenał przymusu / 248
Rozdział 23. Podwójny standard, podwójna moralność / 256
Rozdział 24. Stawka większa niż życie / 266
Rozdział 25. Motywacja / 276
Rozdział 26. Świat bez raka / 292
Bibliografia / 301
Indeks/304

Wydawnictwo     3.49 Oficyna Wydawnicza
Ilość stron:     310
Wymiary:     155x230
Oprawa:     broszurowa
ISBN:     9788385290179
Tłumacz:     Jędrzej Ilukowicz
Tytuł oryginału:     World Without Cancer - The story of Vitamin B12

Kategorie:
Zdrowie-Terapie komplementarne

Książkę
Świat bez raka Opowieść o witaminie B17
kupisz tutaj:
www.dobreksiazki.pl/b12239-swiat-bez-raka-opowiesc-o-witaminie-b17.htm






 
Copyright © 2024 Zaczekać na dusze. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Joomla! jest wolnym oprogramowaniem dostępnym na licencji GNU GPL.